Archiwum sierpień 2003


sie 28 2003 _27.08.2k+3_
Komentarze: 0

Granulat malinowy... Dobrze jest go zjeść choćby łyżeczkę, na osłodę
całej atmosfery. Dla rozweselenia klimatu, który już na pierwszy
rzut oka powinien być wesoły...

Znów przyszedł czas, kiedy to musiałem przemyśleć parę rzeczy...

Pozwolę sobie użyć fragmentów z "pamiętnika" mojego kolegi...

>>

Dlaczego nie urodziłem się w normalnej rodzinie? W rodzinie,
gdzie jest przyjemna atmosfera między poszczególnymi członkami
całej rodziny... Gdzie na śniadanie jest chleb z masłem i herbata,
a od pensji do pensji wiąże sie ledwo koniec z końcem...
 A tymczasem... Ojciec na zagranicznej delegacji, matka do
późnego wieczoru w firmie, bo ojca nie ma i ktoś musi przejąć
jego obowiązki... Zawsze rano przywieszona na lodówce karteczka,
np: "pani Gosia przyjdzie około 10, załatwi co trzeba,
obiad tak jak zawsze. całuję".. I pani Gosia przychodzi
około 10, gotuje obiad na 13:30, wychodzi po 15.. Matka wraca
nieraz po 20, 21. Na nic nie ma czasu, zawsze zmęczona. I tak
cały tydzień. No, może oprócz niedzieli. W niedzielę oczywiście
cała rodzina do kościoła, obowiązkowo na 9. I oczywiście cała
odświętnie ubrana... Jak gdzieś się wychodzi, to "włącza się
sztuczne ogrzewanie", a w domu, to normalnie wieje chłodem
jak np. na pólnocnym biegunie...

<<

>>

Dlaczego jak coś chcę mieć, to wystarczy tylko poprosić, wtedy?
Koledzy czy koleżanki ze szkoły muszą sobie na to zapracować.
Z reguły każdy z kim rozmawiam chciałby być na moim miejscu.
I trochę mnie to martwi. Jaka jest korzyść z tego całego
"bogactwa"? A wielkie gówno...

<<

Oto życie w przepychu... Znamy się od piaskownicy.
Najpierw mieszkał w wieżowcu obok, potem "willa na przedmieściu".
Zawsze chciałem być na jego miejscu... Na komunię dostał
komputer, wieżę, telewizor i masę innych rzeczy.
U mnie i u innych kumpli standard: pegasus, zegarek, jakaś encyklopedia..
W wieku 14 lat dostał od ojca "ścigacza", ja miałem
tylko rometa..
Ale nie chodzi tu o pieniądze. Jeszcze gdy byłem młodszy
myślałem, że jak rodzice dają mu takie super prezenty,
że jak ma wszystko co chce, to bardziej go kochają...
Zrozumiałem to dopiero jakieś 4-5 lat temu. Gdy już od
niego kiedyś tam wychodziłem, usłyszałem malutką rozmowę...
On sie pyta matki, czy moga porozmawiac, a ona na to,
ile pieniedzy potrzebuje... wtedy jeszcze tego zbytnio
nie rozumialem, ale podobno z wiekiem czlowiek madrzeje..

lecz coz sie okazalo.. u mnie w rodzinie, ktora zyje z miesiaca na miesiac
jakas wiazac koniec z koncem, jest to samo.. pogon za praca, brak czasu
dla mnie, dla mojego rodzenstwa. zmienia sie tylko miejsce
akcji...

"...masz i pomyśl!"

 

still_sad : :
sie 24 2003 _23.08.2k+3_
Komentarze: 1

Parę dni temu pisałem o snach... Wspominałem przy tym o miłości...
I jednego się dowiedziałem... Miłośc jest zdradliwa i miesza w życiu
w najmniej odpowiednich momentach...

Wczoraj się spotkałem z pewną dziewczyną. Było to nasze drugie spotkanie.
Na pierwsze czekałem w sumie półtora miesiąca...
Standard: brak czasu, potem obóz, następnie remont w domu...
Jakoś w końcu udało mi się Ją wyciągnać na ten spacer...
Jednak przez cały czas, aż do owego spotkania, miałęm wrażenie, że
jak już się ze mną spotka, to tylko dlatego, żeby nie sprawić mi przykrości..
Na smaym spotkaniu było inaczej... Rozmawialiśmy bite trzy godziny i muszę
przyznać, że rozmawiało mi się z Nią wspaniale...
Parę dni później zgadaliśmy się, ze można by było jeszcze się spotkać..
Ale minęły dwa tygodnie i nic... Dopiero dokładnie dwa tygodnie po pierwszym
spotkaniu dogadaliśmy termin..
W czasie pomiędzy spotkaniami cały czas odnosiłem wrażenie, że
mnie unika, a jak już będzie się chciała ze mną spotkać, to tylko z grzeczności...

...spotkaliśmy się wczoraj. Najpierw "spacer".. W cudzysłowie dlatego, że
spacerem trudno to nazwać. Chód był trochę za szybki jak na spacer..
Oczywiście dużo rozmawialiśmy...
Następnie wizyta w pubie... Podczas wizyty w wyżej wumienionym lokalu cały
czas rozmawialiśmy.. I właśnie podczas rozmowy... Coś poczułem...
I tak myśle... W jednej dziewczynie byłem zakochany trzy lata...
I nagle, w ciągu 7 godzin, w łącznie które się spotkaliśmy, wszystkie
dawne uczucia straciły znaczenie... Narodziła się we mnie nowa miłość...
Tylko jak Jej to powiedzieć Bo cały czas odnoszę wrażene, że spotkała
się ze mną tylko ze względu na to, żebymi nie sprawić przykrości...

 

still_sad : :
sie 24 2003 _21.08.2k+3_
Komentarze: 0

Mam 18 lat.. Dopiero... I już cierpię na
nieuleczalną chorobę - samotnośc...

Mam 18 lat... Już... A jeszcze nigdy nie miałem dziewczyny...
A nie, przpraszam. Miałem, całe trzy dni... Wynik imponujący,
nieprawdaż? Jednak najlepsze jest to, że gdy zdążyłem wyjechać
na wycieczkę szkolną, puściła się z pierwszym lepszym kolesiem...
Dosłownie, dupy dała po prostu...

Mam 18 lat... Aż! A jeszcze nigdy sie nie całowałem...
Niemożliwe? Tak.. Jednak dla mnie całowanie się
jakąś dziewczyną, którą dopiero co się poznało na imprezie
nic nieznaczy...
Najgorsze jest to, że nigdy nie całowałem sięz osobą,
która coś by dla mnie znaczyła, że nie wiem, jak smakują
usta ukochanej osoby...

Mam 18 lat... Skończone całkiem niedawno... Czy doczekam wieku
lat 19? 20? Po co? Jaki jest sens?

"Jakby to było, gdyby mnie nie było? /
Jakby to było, gdyby się nie wydarzyło?"

still_sad : :
sie 24 2003 _15.08.2k+3_
Komentarze: 1

Sny... Kiedyś może były dobre, ciekawe. Teraz się wszystko
zmienia, na gorsze...
Sny, na które kiedyś czekałem, są teraz koszmarami.
I nie mówię tu o jednym, czy dwóch, ale o wszystkich...

"Sen... Ciągle ten sam... Koszmar...
Echo dnia... cierpienie nocy..."

Od jakiegoś czasu w moich snach pojawia się zawsze ta sama
osoba. Nie są to sny złe, wręcz przeciwnie. Zawsze jak widzę tą
osobę, czy to w realnym świecie, czy to we śnie, to serce
bije mi od razu mocniej, szybciej, przechodzi mnie dziwny dreszcz...

"i już wiesz o co chodzi / wielkie uczucie się rodzi /
tak, że całowałbyś ziemię / po której Ona chodzi"

Tak, tą osobą ze snu jest dziewczyna, dziewczyna z mojej klasy.
Dziewczyna, w której zakochałęm sie w chwili,
w której Ją pierwszy raz zobaczyłem...
Sam początek znajomości to standard. Nie mogę spać, nie mogę jeść,
nie mogę o niczym innym myśleć, tylko o NIje... Zawsze zastanawiałem się
dlaczego... Oczy? Głos? Może jej usta?
Przez trzy lata myślę o Niej codziennie. I nawet nie wiem dlaczego...

Sny... Od dwóch lat z tą samą osobą... Czy to jest normalne?
Czy może to ju choroba? Bo w końcu ile razu można mieć ten sam sen...
Niestety, to nic z powyższych zdań...  To po prostu rzecz najgorsza...
Kochać kogoś... bez odwzajemnienia uczuć...

 

still_sad : :
sie 24 2003 _11.08.2k+3_
Komentarze: 0

Kreować się... Na nowo, codziennie... Czy to w grach,
czy to w normalnym życiu.. Próbuję kreować się na nowo,
na kogoś innego, niby kogoś lepszego, bardziej "fajnego"
niż jestem w rzeczywistości...'

"przepraszam, że widzicie we mnie / kogoś kim nie jestem /
że kłuję w oczy / denerwuję każdym drobnym gestem"

Czasami tak myślę, dlaczego tak się dzieje?
Może brak zrozumienia, alienacja, ogólnie zatracenie
osobowości...

W tej chwili przychodzi mi do głowy jedna myśl:

"jeśli nie chcężyć takim, jai jestem
może pozwolić umrzećstaremu osobnikowi
i >>spłodzić<< drugie, młode, lepsze ja?"

Pomysł całkiem nie głupi, choć nie możliwy w praktyce
do zrealizowania... Ale nawet jeśli...
Jeżeli pozwolę sobie umrzeć, to co mi z tego wyjdzie
dobrego? "Spłodzić", to się nie spłodzę, bo to nie
do mnie należało...

Ktoś powie, proste, logiczne, po co on to pisze/gada...
Ale... Może dla spokoju ducha? Może dla spokoju
sumienia? Może mam potrzebę komuś sie wygadać, tylko nie
mam komu?
Ostatnie zdanie trafione w dziesiątkę...

Jednak... Czy to nie jest użalanie się nad sobą?
Znając życie duuuża grupa ludzi pomyśli/powie

"zajebiście, po co on to robi? Na pokaz płacze?"

Lecz może ja lubię płakać? Przeżywać ten sam ból
kilka razy? Chociaż to są może sztuczne łzy?
Nie pochodzące z serca, a z umysłu?
Z umysłu... który już sobie nie radzi z tą całą
radością, z brakiem bliskiej memu sercu osoby...

 

still_sad : :