Archiwum 24 sierpnia 2003


sie 24 2003 _23.08.2k+3_
Komentarze: 1

Parę dni temu pisałem o snach... Wspominałem przy tym o miłości...
I jednego się dowiedziałem... Miłośc jest zdradliwa i miesza w życiu
w najmniej odpowiednich momentach...

Wczoraj się spotkałem z pewną dziewczyną. Było to nasze drugie spotkanie.
Na pierwsze czekałem w sumie półtora miesiąca...
Standard: brak czasu, potem obóz, następnie remont w domu...
Jakoś w końcu udało mi się Ją wyciągnać na ten spacer...
Jednak przez cały czas, aż do owego spotkania, miałęm wrażenie, że
jak już się ze mną spotka, to tylko dlatego, żeby nie sprawić mi przykrości..
Na smaym spotkaniu było inaczej... Rozmawialiśmy bite trzy godziny i muszę
przyznać, że rozmawiało mi się z Nią wspaniale...
Parę dni później zgadaliśmy się, ze można by było jeszcze się spotkać..
Ale minęły dwa tygodnie i nic... Dopiero dokładnie dwa tygodnie po pierwszym
spotkaniu dogadaliśmy termin..
W czasie pomiędzy spotkaniami cały czas odnosiłem wrażenie, że
mnie unika, a jak już będzie się chciała ze mną spotkać, to tylko z grzeczności...

...spotkaliśmy się wczoraj. Najpierw "spacer".. W cudzysłowie dlatego, że
spacerem trudno to nazwać. Chód był trochę za szybki jak na spacer..
Oczywiście dużo rozmawialiśmy...
Następnie wizyta w pubie... Podczas wizyty w wyżej wumienionym lokalu cały
czas rozmawialiśmy.. I właśnie podczas rozmowy... Coś poczułem...
I tak myśle... W jednej dziewczynie byłem zakochany trzy lata...
I nagle, w ciągu 7 godzin, w łącznie które się spotkaliśmy, wszystkie
dawne uczucia straciły znaczenie... Narodziła się we mnie nowa miłość...
Tylko jak Jej to powiedzieć Bo cały czas odnoszę wrażene, że spotkała
się ze mną tylko ze względu na to, żebymi nie sprawić przykrości...

 

still_sad : :
sie 24 2003 _21.08.2k+3_
Komentarze: 0

Mam 18 lat.. Dopiero... I już cierpię na
nieuleczalną chorobę - samotnośc...

Mam 18 lat... Już... A jeszcze nigdy nie miałem dziewczyny...
A nie, przpraszam. Miałem, całe trzy dni... Wynik imponujący,
nieprawdaż? Jednak najlepsze jest to, że gdy zdążyłem wyjechać
na wycieczkę szkolną, puściła się z pierwszym lepszym kolesiem...
Dosłownie, dupy dała po prostu...

Mam 18 lat... Aż! A jeszcze nigdy sie nie całowałem...
Niemożliwe? Tak.. Jednak dla mnie całowanie się
jakąś dziewczyną, którą dopiero co się poznało na imprezie
nic nieznaczy...
Najgorsze jest to, że nigdy nie całowałem sięz osobą,
która coś by dla mnie znaczyła, że nie wiem, jak smakują
usta ukochanej osoby...

Mam 18 lat... Skończone całkiem niedawno... Czy doczekam wieku
lat 19? 20? Po co? Jaki jest sens?

"Jakby to było, gdyby mnie nie było? /
Jakby to było, gdyby się nie wydarzyło?"

still_sad : :
sie 24 2003 _15.08.2k+3_
Komentarze: 1

Sny... Kiedyś może były dobre, ciekawe. Teraz się wszystko
zmienia, na gorsze...
Sny, na które kiedyś czekałem, są teraz koszmarami.
I nie mówię tu o jednym, czy dwóch, ale o wszystkich...

"Sen... Ciągle ten sam... Koszmar...
Echo dnia... cierpienie nocy..."

Od jakiegoś czasu w moich snach pojawia się zawsze ta sama
osoba. Nie są to sny złe, wręcz przeciwnie. Zawsze jak widzę tą
osobę, czy to w realnym świecie, czy to we śnie, to serce
bije mi od razu mocniej, szybciej, przechodzi mnie dziwny dreszcz...

"i już wiesz o co chodzi / wielkie uczucie się rodzi /
tak, że całowałbyś ziemię / po której Ona chodzi"

Tak, tą osobą ze snu jest dziewczyna, dziewczyna z mojej klasy.
Dziewczyna, w której zakochałęm sie w chwili,
w której Ją pierwszy raz zobaczyłem...
Sam początek znajomości to standard. Nie mogę spać, nie mogę jeść,
nie mogę o niczym innym myśleć, tylko o NIje... Zawsze zastanawiałem się
dlaczego... Oczy? Głos? Może jej usta?
Przez trzy lata myślę o Niej codziennie. I nawet nie wiem dlaczego...

Sny... Od dwóch lat z tą samą osobą... Czy to jest normalne?
Czy może to ju choroba? Bo w końcu ile razu można mieć ten sam sen...
Niestety, to nic z powyższych zdań...  To po prostu rzecz najgorsza...
Kochać kogoś... bez odwzajemnienia uczuć...

 

still_sad : :
sie 24 2003 _11.08.2k+3_
Komentarze: 0

Kreować się... Na nowo, codziennie... Czy to w grach,
czy to w normalnym życiu.. Próbuję kreować się na nowo,
na kogoś innego, niby kogoś lepszego, bardziej "fajnego"
niż jestem w rzeczywistości...'

"przepraszam, że widzicie we mnie / kogoś kim nie jestem /
że kłuję w oczy / denerwuję każdym drobnym gestem"

Czasami tak myślę, dlaczego tak się dzieje?
Może brak zrozumienia, alienacja, ogólnie zatracenie
osobowości...

W tej chwili przychodzi mi do głowy jedna myśl:

"jeśli nie chcężyć takim, jai jestem
może pozwolić umrzećstaremu osobnikowi
i >>spłodzić<< drugie, młode, lepsze ja?"

Pomysł całkiem nie głupi, choć nie możliwy w praktyce
do zrealizowania... Ale nawet jeśli...
Jeżeli pozwolę sobie umrzeć, to co mi z tego wyjdzie
dobrego? "Spłodzić", to się nie spłodzę, bo to nie
do mnie należało...

Ktoś powie, proste, logiczne, po co on to pisze/gada...
Ale... Może dla spokoju ducha? Może dla spokoju
sumienia? Może mam potrzebę komuś sie wygadać, tylko nie
mam komu?
Ostatnie zdanie trafione w dziesiątkę...

Jednak... Czy to nie jest użalanie się nad sobą?
Znając życie duuuża grupa ludzi pomyśli/powie

"zajebiście, po co on to robi? Na pokaz płacze?"

Lecz może ja lubię płakać? Przeżywać ten sam ból
kilka razy? Chociaż to są może sztuczne łzy?
Nie pochodzące z serca, a z umysłu?
Z umysłu... który już sobie nie radzi z tą całą
radością, z brakiem bliskiej memu sercu osoby...

 

still_sad : :
sie 24 2003 _08.08.2k+3_
Komentarze: 0

Tak sobie myślę... Myślenie nie jest mocną stroną.
Bynajmniej tak myśl... No właśnie. Co bym nie
powiedział, zawsze muszę dodać albo "bynajmniej tak myślę",
albo "bynajmniej według mnie"... I zawsze wychodzi z tego albo coś
głupiego, albo znajomość kończy się niespodziewanie...

"Wybacz, ale zapomniałam...", i tu, w miejscu tych trzech kropek
jakaś bardziej lub mniej oryginalna myśl, wypowiedziana z lekkim
przekąsem.
   "miałam tacie zrobić kolację..."
   "muszę jeszcze odrobić lekcje..."

co jeszcze...

   "mam jutro sprawdzian..."
   "muszę jeszcze paa wyprowadzić na spacer przed wieczorem,
   ale nie, ciebie juz nie bede meczyc, moze idz juz do domu,
   spotkamy sie kiedys jeszcze..."

A i tak jak ma już dojść do tego spotkania, to w ostatniej chwili,
pół minuty przed czasem upragnionym, wyczekiwanym przeze mnie od tygodni,
przychodzi sms, że "przykro", że "głupio wyszło"...

No dobrze, "głupio wyszło", ale czy jej "przykro"... wątpię...

still_sad : :